Albania nazywana jest czasem ostatnią tajemnicą Europy, ostatnim jej “dzikim” zakątkiem. Dreszczyk emocji wzbudzają nazwy: Góry Przeklęte, czy Gjirokastra, zainteresowanie zaś wywołuje hakmarrja (gjakmarrja) – albańska wendetta. Albańską osobliwością jest prawo zwyczajowe – tzw. Kanun. Prawo to zostało stworzone by dać ludności albańskie poczucie odrębności kulturowej i jednoczyć w ciężkich czasach okupacji tureckiej. To zbiór zasad regulujących postępowanie w najważniejszych momentach życia – od narodzin, aż do śmierci.
Jednym z najważniejszych punktów Kanunu jest prawo krwi, hakmarrja, krwawa rodowa zemsta, zobowiązująca w przypadku zabójstwa, zranienia lub znieważenia członka klanu do odnalezienia sprawczy tego czynu i do dokonania na nim zemsty. Zgodnie z tym prawem zemsta dosięgała nie tylko sprawcę, lecz również męskich członków rodziny czy klanu sprawcy. Taki odwet nie przedawniał się; często prawu stawało się zadość nawet po kilkudziesięciu latach, co powodowało wielopokoleniowe konflikty. Na szczęście kodeks przewidywał również pokojowe rozwiązania, zaniechanie zemsty, poprzez zadośćuczynienie finansowe, w formie nieruchomości itp. W czasach dyktatury Envera Hodży prawo zwyczajowe zostało zakazane. Pomimo surowych kar, ciągle jednak obowiązywało, było przestrzegane, ostoją tradycji były górskie rejony kraju. Po upadku komunizmu Kanun odżył na nowo – już nie tylko w górach. Podobno obecnie co trzecie zabójstwo w Albanii związane jest z rodową zemstą; w całym kraju zaś kilka tysięcy chłopców musi ukrywać się przed krwawą zemstą. W odizolowanej od reszty kraju, górzystej części Albanii, do dziś faktyczną władzę sprawują klany. Ponad prawem państwowym obowiązuje głęboko zakorzenione prawo zwyczajowe. Do dziś kultywuje się zemstę rodową, która nakazuje krwawo pomścić śmierć członka rodu. Zwłaszcza w górach więzy krwi, honor i hakmarrja – zemsta ważniejsze ciągle są niż prawo czy religia.
Po upadku komunizmu z cienia i ukrycia wyszła też religia; w Albanii przez 50 lat wszelkie religijne praktyki były zakazane przez komunistyczne państwo. Wraz z upadkiem dyktatury Hodży zdławione religie zaczęły się odradzać, nie rozkwitły jednak w pełni na nowo. W roku 1967 Enver Hodża ogłosił Albanię pierwszym w historii państwem ateistycznym. Lata represji, niszczenia sztuki sakralnej, mordowania księży oraz duchownych muzułmańskich zrobiły swoje; to w tej chwili jeden z najbardziej zlaicyzowanych narodów w Europie. Ciekawe jest to, że do sanktuarium św. Antoniego na północy kraju pielgrzymują obecnie i chrześcijanie i muzułmanie. Charakterystycznym punktem krajobrazu Albanii są betonowe bunkry. Ogarnięty obsesją utraty władzy dyktator rozkazał w latach 1950-1985 wybudowanie ponad 700 000 takich betonowych konstrukcji. Do dziś w Albanii pozostało ich ok. 60 000. Jedno jest pewne – za kilka, kilkanaście lat “dzikie” i dziewicze zakątki Albanii stracą swój urok, zostaną zadeptane przez zamożnych turystów chcących poznać ostatnie tajemnice Europy. Chłopiec, który jeszcze kilka miesięcy temu wymienił chleb za paczkę papierosów, chce teraz za bochen 5 Euro… I już się tak nie uśmiecha…